z cyklu oto moje fury, baseny, sypialnie i cztery prywatne odrzutowce, czyli oficjalnie wbijanie na chatę i buszowanie po kwadracie, ale nie dajcie się zwieść:
nieoficjalnie - papierek lakmusowy ironii, dystansu i wolności od własnego wizerunku mierzonych stosunkiem poczucia humoru do przysłowiowego kija w tyłku, w którym strona ichniejsza wypada jak następuje: 2 do 97, bo bronią się jedynie redman i steve-o (rodzimymi odpowiednikami będą norbi i konjo)
w ogóle najbardziej pretensjonalnie wypadają ci najbogatsi, czyli w tym wypadku raperzy - każdy chce być jak tony montana; z kolei najbardziej przekonująco, normalnie, beztrosko - pranksterzy..