O ile film z 1977 roku był rewelacyjny, to ten remake jest dnem! Przecież to jest historia na podstawie książki, napisanej przez Halleya po kilkunastu latach badań na temat swoich przodków. Jak można tak zmieniać całą historię, wyrzucać ważne wątki, dodawać swoje wizje reżyserskie!
Dotarłem zaledwie do połowy drugiego odcinka, dalej nie dałem rady. Najpierw szlag mnie trafił gdy zobaczyłem Mandinka jeżdżących na koniach, po raz drugi gdy współpracowali z handlarzami niewolników, po raz trzeci gdy mieli broń palną, po raz kolejny w czasie porwania (gdzie tak ważna w historii wyprawa po drzewo na bęben?), no a w Ameryce to już reżyser popłynął po całości! Wytrzymałem do momentu zaciągnięcia się Kunty do armii angielskiej - dalej już było ponad moje siły....
Wszystkim polecam wersję z 1977 r. - to było arcydzieło w porównaniu z tą!
Popieram Twoje spostrzeżenia. Moje są identyczne. Przeczytałem dwukrotnie książkę dawno temu i obejrzałem serial z 1977 r. i potem z 1979 r. (Następne Pokolenia). Z zaciekawieniem zacząłem oglądać pierwszy odcinek tego remake'u z 2016 r. sądząc, że może to być coś równie dobrego i... ręce mi opadły. Dotrwałem do końca tylko ze względu na to, aby zobaczyć jak ta historia zostanie dalej przedstawiona. Ech, aż szkoda gadać.
Także polecam wszystkim serial z lat 70 i oczywiście książkę.
Robo i Raul macie absolutną rację.
Również czytałem książkę A. Haleya i to co zobaczyłem w tej zrimerkowanej wersji woła o pomstę.!?!?!
Komu to było potrzebne?
Czy to na potrzeby współczesnych, którzy nie czytają?
Ci którzy piszą, że "nawet fajna historia" to tak jakby obejrzeli Reksia jako remake "Lassie".
Tu i tu bohaterem jest pies ale to diametralnie inne historie i gatunki.
P. S. Muza w wykonaniu skrzypka, no to po prostu techno w "Krzyżakach"
stary serial genialny- oglądałam jako dziecko i do tej pory pamiętam wiele scen- tego widziałam tylko fragmenty więc nie moge się wypowiadac ale juz wizualnie mi jakoś nie pasuje- przychodzi mi na myśl nasze " w pustyni w puszczy" stare ( świetne) i nowe jak folder biura turystycznego. I nie chodzi o to że stare oznacza lepsze- absolutnie nie- lubię nowe filmy ale niestety wiele remaków nie ma mocy pierwowzoru-szczególnie jeśli ten pierwszy był rewelacyjny.
Muszę się zgodzić, pierwsze dwie części to był praktycznie zlepek scen z prób ucieczek, które raz za razem kończyły się niepowodzeniem, co powodowało, że człowiek zastanawiał się kiedy w końcu zrozumieją, że nie ma to sensu... I dla jasności nie chodzi o sam fakt ucieczek, a brak innych elementów, bo wprawdzie byliśmy informowani o przeskokach w czasie, ale mimo wszystko z perspektywy widza wyglądało to jakby przez cały czas tylko i wyłącznie próbowali uciekać.
"po raz drugi gdy współpracowali z handlarzami niewolników"
rozumiem, że w książce i poprzedniej wersji pominięto ten fakt (nie pamiętam już dokładnie jak to było w oryginale), bo należy on do tych niewygodnych. Ale prawda jest tak, że europejczycy nie zajmowali się niewoleniem ani polowaniem na ludzi w afryce - w większości przypadków -, a kupowali gotowy produkt, i bynajmniej nie chodziło o ich kolor skóry, a fakt, że byli tani i łatwi to nabycia - za sprawą własnie plemion afrykańskich, którzy ich w tym wyręczali.
co do koni i broni to nie mam zdania, chociaż raził trochę fakt, że jedynymi zwierzętami jakie widzieliśmy to właśnie konie - nie licząc ryb i węży wodnych.
W książce Halleya (która - przypominam - jest w ogromnej części oparta na faktach - po 12 latach poszukiwań i wnikliwych badań) jest wszystko wyjaśnione.
Mandinka nigdy nie jeździli konno - w ich okolicach nawet nie było takich zwierząt.Po raz pierwszy w życiu Kunta zetknął się z nimi po przybyciu do Afryki.
Co do wyłapywania niewolników przez czarnych - to prawda, jednak nigdy nie łapano współplemieńców, a już zwłaszcza tak dumny i wojowniczy lud jak Mandinka.
Biorąc pod uwagę, że serial zawiera raptem cztery odcinki, chyba można wyrobić sobie opinię po obejrzeniu połowy, prawda? Tym bardziej, że kolejne dwa są mega denne... Ogólnie nowa wersja to jakieś straszliwe nieporozumienie - po co powstają takie gnioty?
To tak jakby próbował oceniać książkę, grę po połowie - Wybacz ale według mnie taka ocena nie jest obiektywna .
Bez przesady - czego można oczekiwać po 4- odcinkowym serialu, którego 2 odcinki są beznadziejne? Że kolejne dwa okażą się arcydziełem? Obejrzałam wszystkie i popieram zdanie przedmówców - klapa... Nowa wersja nawet się nie umywa do tej z 1977 roku...
Nie wiem co w nich było takiego beznadziejnego, oglądałem zdecydowanie dużo gorszę seriale które zasługują właśnie na taką ocenę .
Co z tego, że są gorsze seriale? Czy dzięki temu nową wersję "Korzeni" ogląda się z większym zainteresowaniem?
A ja - właśnie dlatego, że oglądałam pierwszą wersję - tej nijak nie mogę uznać za dobrą... :)
Oglądając serial ledwo dotrwałam do końca i nawet nie porównując go do do czegokolwiek innego uważam, że to wyjątkowy gniot. Ale to moje zdanie ;)
Miłego wieczoru życzę.
Każdy ma oczywiście prawo do swoje oceny - Ale nawet nie wiem co ci się tak strasznie nie podobało :)
A Twoja - bardzo pozytywna - skąd się wzięła? Może, zamiast wymagać ode mnie wyjaśnień, co mi się w serialu nie podobało, sam napiszesz, co wzbudziło Twój wielki nim zachwyt?
Nie wzbudził we mnie wielkiego zachwytu, ale moja dobra ocena jest za aktorstwo i za fabułę - Owszem są zmiany względem oryginału, ale ja się z tym akurat liczyłem i nie uważam żeby było one tak straszę aby zepsuły przyjemność z oglądania .
Najwyraźniej - pod względem aktorstwa i fabuły - mam wyższe wymagania ;) Pozdrawiam.
Wytrzymałem do momentu zaciągnięcia się Kunty do armii angielskiej
XXXXXXXXXXXXXXXXXXX
teraz kręci się filmy na podstawie... wcześniej obejrzanych filmów...
serial "Aminata - siła miłości" ("The Book of Negroes" 2015)
odcinek 3/4 jakiś Murzyn zaciąga się do armii brytyjskiej...
PS.
dzisiaj w TVP Historia odcinek 3/4 dzisiaj o 21:30
Dla mnie przedstawienie faktu, ze Afrykańczycy sami polowali na niewolników jest ok, uzupełnia historię. Ciągle ucieczki też są zrozumiałe, trudno się człowiekowi pogodzić z faktem, ze został przedmiotem. Ale faktycznie brakuje scen z życia codziennego, mało jest postaci w tym filmie, nikt inny nie ma swojej historii, a szkoda. Wydaje mi się też że słabo są dopracowane sceny pokazujące życie Kunty i jego bliskich. Dziewczyny tańczące podczas święta w stanikach, serio? Kunta rozmawiający o swoich planach z rodzicami mówi, że chciałby studiować....chyba tłumaczenie zaszwankowało, ale nawet określenie że chciałby uczyć się dalej wydaje sie trochę na wyrost. Podoba mi się gra J.Myersa, jest okrutny i wiarołomny a jednocześnie można go zrozumieć, jest murzynem wśród białych.