Chwilami całkiem niezły, a czasem po prostu nudny. A ogólnie - infantylny. O lata świetlne od BSG!
Kilka scen sprawiło, że mnie dosłownie zamurowało i nie wiedziałam, czy śmiać się, czy płakać. Chodzi mi o zdumiewające anachronizmy. Zauważyliście np. telefon w siedzibie policji? W tym samym odcinku kaseta VHS, z nagraniem jakby z wczesnych lat 80.
W innym odcinku Joseph Adama siedzi przy pracy nad jakimiś księgami rachunkowymi, takimi grubymi, z tabelkami, i coś tam dłubie długopisem, przerzucając jednocześnie papierki wyglądające na rachunki. Serio? xD