Jestem świeżo po obejrzeniu filmu. Nie oceniam go aż tak tragicznie, a to kim okazał się morderca zaskoczyło mnie. Jednak absurdalne było to, że ta filigranowa dziewczyna w tak krótkich odstępach czasu była w stanie przenieść z jednego miejsca w drugie taka ilość bezwładnych ciał dorosłych ludzi. Gdyby chociaż miała jakiegoś pomocnika byłoby bardziej wiarygodnie, albo przynajmniej o wiele mniej absurdalnie...

"pozbawiony jakiegokolwiek realizmu" hahahah zasmialem sie, to jest horror, a nie film wojenny
Ja na czas oglądania takich filmów wyłączam myślenie w znacznym stopniu, morderca mnie co prawda nie zaskoczył (spodziewałem się czegoś takiego), ale końcówka była bardzo ciekawa i podwyższyła ocenę całej produkcji.

Nie zaznałem w tym filmie zjawisk paranormalnych (prócz umiejętności teleportacji villaina XD) więc nie jest to horror tylko zwykły thriller, a owy powinien zachować resztki realizmu, a poza tym gratuluję że udało ci się przewidzieć tak debilne zakończenie :D

właśnie obdarcie z resztek realizmu zamienia thriller w horror, slasher nie może być thrillerem lol

To i tak nie zmienia faktu ze film jest zwyczajnie debilny :D

no taki typowy teen slasher movie, jak ktoś nie jest fanem tego typu produkcji to się nie dziwe, że mu się nie podoba :PPP

Być może ale taki Krzyk powiedzmy bardzo przypadł mi do gustu mimo że to rodzima produkcja :D

wszystko dlatego, że Krzyk = Craven, nie można nie lubić filmów KRÓLA CRAVENA
hahah

ja zajebiscie lubie slashery, ten tez mi sie podobal, ale byl strasznie glupi to fakt, laska ktora rznie roslych facetow, targa ich ciala gdzies na gore jakiegos tam budynku bez zadnych sladow, wszystkie morderstwa tuszuje w kilka min a do tego jest nie dozabicia to juz lekka przesada.

Moim zdaniem motyw akurat był dobry bo chyba nic tak nie niszczy człowieka jak taka strata ukochanej osoby, w dodatku przez czyjąś głupotę. A kto jest mordercą faktycznie było zaskakujące natomiast nie podobał mi się fakt, że w ciemnej kurtce ewidentnie był widoczny mężczyzna - wysoki, silny, z masywnymi nogami, a nagle się okazuje, że to filigranowa kobieta. A jeśli chodzi o ostatnią scenę to nigdy nie zrozumiem, dlaczego walki toczą się w samochodach podczas jazdy, jakby nie można było się zatrzymać po prostu. A morderczyni to jakiś cyborg, że przeżyła to wszystko i na dodatek znowu trafiła na kampus? Mimo wszystko filmowi śmiało można dać 6/10.

Straciła ukochaną osobę i z rozpaczy zaczęła mordować przypadkowe osoby, udając jednocześnie przyjaciółkę osoby, którą obwiniała o śmierć chłopaka, by ostatecznie dokonać "wielkiej zemsty". Logiczne jak cholera...