Przed nawróceniem (o ile w ogóle to by miało miejsce w przypadku takiego weterana zła) był gnidą jakich mało. Łupienie biedoty to jedno, ale oszukać rodzinę z kaleką córką by potem udawać przed ziomakmi, że sumienie go ruszyło i kasę oddał (w rzeczywistości ukrył w skarpecie). Krótko mówiąc, menda wobec obcych i menda wobec kolegów.
Ja tego tak nie odebrałam... Widać, że go ruszyło sumienie przy tej dziewczynie kalekiej, że jest zażenowany, że ona go traktuje jak świętość, że go całuje w rękę. Mam wrażenie, że tym bardziej, bo ma córkę w tym wieku i jeśli te pieniądze ukradzione schował, narażając się kumplom, to właśnie dla córki na studia.