Film sam w sobie niezbyt ekscytujący, ale po przeczytaniu książki i wiedząc, że historia oparta jest na faktach, patrzy się na niego zupełnie inaczej.
Nie wiem jak Wy, ale ja w to wierzę, jest dużo świadków, którzy potwierdzają te zdarzenia. W książce historia opisana jest dokładniej,
Nie widziałam filmu, ale nie byłabym taka chętna do polecania tej książki komukolwiek. No, może poza chcącymi dogłębnie poznać pierwowzór. Ale ostrzegam: książka jest pisana fatalnym językiem, jest nudna - pomimo opisywanych wydarzeń! Często czuje się, jakby czytało się listę zakupów... a to wymienianka niesamowitości, które dotknęły rodzinę. I te ciągoty w wieczne powtarzanie jak przykładnymi katolikami byli Smurlowie... Brnie się przez to jak przez błoto. Jeśli nie boicie się klejącej mazi, której doznanie nie opuści was od jakiejś 10-tej strony książki aż do końca, to pewnie jest w książce więcej faktów. Dla mnie mino wszystko 1/5*. Czytałam opinie, że o wiele lepiej spędzić 2h na obejrzeniu filmu...
Cóż, to jest Twoje zdanie. Nie mam zamiaru Cię przekonywać do swojej racji. Mi się książka podobała, film niezbyt. Gdybym oglądała go, bez wcześniejszego przeczytania książki, to na pewno zupełnie by mi się nie podobał.
Nie jestem pewna czy te historie są prawdziwe. Kiedyś tak myślałam, ale teraz oglądając dokument o rodzinie do której przyjechało małżeństwo Worensów, -( wiem że źle napisałam) szczerze wątpię w szczerość. Podobno dostawali za to niemałe pieniądze i skupiali się na tym żeby nagrywać rodzinę, która w zasadzie nie mówiła prawdy, bo sama miała też obiecane pieniądze, których nawet od nich nie otrzymala. Dlatego naprawdę wątpię w prawdomówność tej Lorein i jej męża. Poza tym widziałam ich w tym dokumencie i zupełnie nie wzbudzają zaufania. Obydwoje. Wręcz przeciwnie. Para prostaków i naciągaczy. Dlatego zupełnie przestałam wierzyć w ich historie (na faktach). Nie wierzę ani w ich książki, ani filmy oparte na ich badaniach, czyli "Obecność" na przykład.