Trochę zawiodłam się oglądając ten film, szczególnie po tak pozytywnych wypowiedziach tutaj. Wydaje mi się, że coś tam nie do końca zagrało. Ostatnio widziałam Frankie i Johnny - tam dopiero jest klimat a tu jakby tego zabrakło...
Hmm... Szkoda... Trochę się zawidłem czytając ten post. Dla mnie klimatu było pod dostatkiem:)
klimat to tam właśnie był! Nowy Jork nocą, mroczne korytarze i ten lonely sound of a saxophone....
A poza tym Frankie i Johnny to jest film , który trzebaby chyba nazwać komedią romantyczną, a Sea of love to thriller, kryminał, a to już samo z siebie inny 'klimat' narzuca i nie bardzo rozumiem to porównanie tych dwóch filmów. No, możnaby uwspólnić coś i stworzyć dla nich wspólna kategorię o nazwie powiedzmy :'filmy o miłości" albo: ' Pacino zakochany' ;)
Mi sie oba te filmy podobały, każdy na swój sposób i inaczej. Chociaż skłaniam sie wyraznie bardziej ku Sea of love bo Frankie i Johnny w paru miejscach mnie drażnił.