odgrywanego przez Jeremy Rennera to nie ma w tym naprawdę żadnej przesady. Dzisiaj obecnie wielu ludzi na tym świecie ma podobne umiejętności. Walki wręcz, wytrzymałości i kondycji psychicznej i fizycznej. Mam najbliższego przyjaciela który służy jako operator w Jednostce Komandosów w Lublińcu, mimo że ja sporo trenuję, wiele rzeczy jest nieosiągalnych dla mnie jak dla niego. Napisze jedno zwykły człowiek nie ma szans z takimi ludźmi. W Filmie to przedstawiono jako ingerencję chemiczną w DNA głównego bohatera. Ale zdziwilibyście się co znaczy morderczy systematyczny trening. Tyle że wiem jedno, nie każdy człowiek się do tego nadaje.
o Lubliniec moje miasto :D jak dla mnie film słabszy od części z Mattem i faktycznie wydaje mi się, że Jason miał większy talent i potrafił o wiele więcej od Aarona. Pod względem wizualnym lepiej oglądało się jego pokazy w akcji niż Jeremy'ego. Pozdrawiam :)
"DZIEDZICTWO..." to komiks w najgorszym tego słowa znaczeniu tj. zupełnie oderwany od rzeczywistości. Aż trudno uwierzyć, że napisał je autor trylogii o Jasonie, Tony Gilroy. To był film o jakichś... mutantach. Wmawiał nam, że agenci pokroju Jasona Bourne'a to laboratoryjne szczury poddawane jakimś chemicznym eksperymentom i dzięki temu zamieniają się w doskonałe maszyny do zabijania. Takie Kapitany Ameryki.
"Jason Bourne" powraca na Ziemię. To znów agent po prostu doskonale wyszkolony, bystry, sprytny, niewzykle inteligentny, doskonale wykształcony, radzący sobie z elektroniką, pojazdami, bronią palną, walką wręcz.