To już pewne -
Matt Damon powróci na ekrany kin jako Jason Bourne. We wrześniu donosiliśmy o tym, że
Damon negocjuje warunki kontraktu na ponowny występ w roli herosa kina akcji. Teraz gwiazdor sam potwierdził swój angaż w rozmowie z E! News.
Będzie to już czwarty wspólny film reżysera
Paula Greengrassa i
Damona (oprócz dwóch części filmów o Bournie - pierwszą reżyserował
Doug Liman - w ich wspólnej filmografii widnieje również
"Green Zone"). "Całość ma być gotowa w 2016 roku" - mówi aktor. Nic dziwnego, że panowie palą się do wspólnej pracy - filmy o Jasonie Bournie zarobiły prawie miliard dolarów pomiędzy 2002 a 2007 rokiem.
Przypomnijmy, że o kolejnym filmie mówiło się od premiery
"Ultimatum Bourne'a" w 2007 roku.
Damon od początku był za realizacją obrazu.
Gwiazdor stawiał jednak jeden twardy warunek: powróci wyłącznie wtedy, gdy film zrealizuje
Greengrass. Kiedy przed rokiem pojawiły się plotki o rozmowach prowadzonych przez reżysera i gwiazdę
"Ultimatum Bourne'a" z szefami wytwórni Universal Pictures,
Greengrass szybko ostudził nadzieje fanów. W wywiadzie dla Deadline stwierdził, że skoro Bourne odzyskał pamięć, to nie widzi żadnego kierunku, w jakim mogłaby pójść nowa historia. Jak widać, wszystko jest jednak możliwe.
Jest jeszcze jedna informacja, która może niektórych widzów zasmucić. Otóż Universal Pictures czyni z nowego filmu o Bournie taki priorytet, że chce, aby jego produkcja rozpoczęła się jak najszybciej i aby trafił do kin 16 lipca 2016 roku. Tę datę zajmował dotąd
drugi film o Aaronie Crossie. Sequel
"Dziedzictwa Bourne'a" w reżyserii
Justina Lina trafi jednak na boczny tor i zostanie zrealizowany później. Studio na razie nie zamierza z filmu rezygnować.