"Challengers": recenzja filmu z Zendayą. Luca Guadagnino zaliczył artystyczny Wielki Szlem?

Filmweb
https://www.filmweb.pl/news/%22Challengers%22%3A+recenzja+filmu+z+Zenday%C4%85.+Luca+Guadagnino+zaliczy%C5%82+artystyczny+Wielki+Szlem-155261
"Challengers": recenzja filmu z Zendayą. Luca Guadagnino zaliczył artystyczny Wielki Szlem?
W kinach możecie już zobaczyć sportowy romans "Challengers", w którym główne role zagrali Zendaya, Josh O'Connor oraz Mike Faist. Zachęcamy do obejrzenia naszej recenzji filmu Luki Guadagnino w nowym odcinku programu "Movie się". Zapraszają Julia Taczanowska, Jakub Popielecki i Łukasz Muszyński.

"Challengers": recenzja




"Challengers": o filmie



Zendaya w roli Tashi Duncan, która jako złote dziecko tenisa została potem trenerką, bezkompromisową na korcie i poza nim. Jej mąż (Mike Faist - "West Side Story") jest mistrzem, który przeżywa zawodowy kryzys. Tashi postanawia przywrócić mu dawną chwałę, ale oboje czeka niespodzianka, kiedy przeciwnikiem okazuje się inny przebrzmiały czempion Patrick (Josh O'Connor - "The Crown") - jego były najlepszy przyjaciel i dawny chłopak Tashi. Kiedy przeszłość zderza się z teraźniejszością, a napięcie sięga zenitu, Tashi musi zapytać samą siebie, jaka będzie cena wygranej.


W naszej recenzji filmu przeczytacie: Sportowy duch przeniknął nawet do scenariusza Justina Kuritzkesa. Za trzon narracji służy bowiem mecz między byłymi przyjaciółmi, Patrickiem Zweigiem (O’Connor) i Artem Donaldsonem (Faist). Z trybun obserwuje rozgrywkę Tashi Duncan (Zendaya), obecnie trenerka i partnerka jednego z nich, kiedyś dziewczyna drugiego. Mecz daje pretekst, by cofnąć się w czasie i zgłębić wspólną historię tych trojga, podążając zakrętami ich karier i relacji. Dramaturgia pojedynku na korcie wtóruje zresztą wybojom miłosnym: chłopaki na zmianę zdobywają punkty w tenisie i w umizgach. Wygrywasz set - wygrywasz flirt, przegrywasz set - dostajesz kosza. Wszystko prowadzi oczywiście do dramatycznej kulminacji podczas (jakżeby inaczej) tie-breaku.
    
Trzeba jednak zaznaczyć: to nie jest film o tenisie. Lepiej zorientowany w sporcie kolega tłumaczy mi, że karierowe ścieżki bohaterów są mało wiarygodne, podobnie jak fruwające po ekranie dodane w postprodukcji piłki. Niech mu będzie. Szkopuł w tym, że kino generalnie ma z tenisem problem. Wspomniany Wallace pisał, że w oku kamery gubi się cały urok meczu oglądanego na żywo, okiem nieuzbrojonym: w ekranowym skrócie perspektywicznym znika poczucie tempa i dystansu, jaki musi pokonać serwowana piłka, nie czuć tam siły kolejnych uderzeń. Na szczęście Guadagnino w ogóle nie interesuje dokumentalna prawda sportu. Interesuje go wrażenie. Nie kortowy realizm - tylko kortowy sensualizm (...).

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones